23.5.08

Piękny siedemnastoletni ;)

Tę notkę pisałem wczoraj, ale z uwagi na awarię internetu (a tam, zdarza się, trzy razy dziennie) umieszczam ją dopiero dziś.

Jaki jestem senny… Mimo że nie powinienem być. Przespałem dziś pół dnia. Czytaj – zmarnowałem. Nie ma nic bardziej czasochłonnego od snu. Człowiekowi wystarczy 7 godzin snu; spanie przez 11 godzin jest już marnowaniem czasu. W te cztery stracone godziny mógłbym tyle zrobić. Przepisać do komputera notatki z lekcji (zrobiłem to po południu, ach, jaki jestem dobry i wspaniałomyślny, tylko co mi z tego?), przejechać na rowerze kilkadziesiąt kilometrów, przeczytać kilkadziesiąt stron czytanej obecnie książki Romaina Gary’ego „Życie ponad sobą”, posłuchać audycji w radiu (podobno było dziś śmiesznie, bo Piotr Baron prowadził ją wraz z Grzegorzem Wasowskim), w cztery godziny zrobiłbym… coś pożytecznego? A ja spałem… Cóż, nie warto nad tym dłużej rozmyślać.

Życie jest piękne, bo się zmienia. Nie ma w nim czegoś takiego jak jednostajność… Dziś pomyślałem sobie nie tylko o tym, co można robić przez jakiś czas, ale także o czymś innym. Dziwnym. Stojąc przed lustrem pojawiła się myśl „ciekawe czy dożyję siedemdziesiątki? W końcu średnia długość życia ciągle się wydłuża. Hm… Jak dożyję sześćdziesiątki, to będę zadowolony. Ciekawe, jak będę wyglądał za 50 lat?” Życie jest jedną wielką niespodzianką. Nie wiem, co będzie za chwilę i nie wiem, co będzie kiedyś. W dodatku nie wiem, jak długie będzie to „kiedyś”.

Czy ja narzekam? Wprawiam w melancholijny nastrój? Przecież nie powinienem. Ale ja tak czasem mam, proszę Pani, proszę Pana. Choć w tym momencie przestanę. Jest czwartek, mamy wolny dzień i długi weekend. Zdarza mi się o tym zapominać i już planuję, co zrobię jutro – w niedzielę. ;) Nie chcąc tracić dni, zapamiętam już, że dzisiaj jest czwartek, jutro piątek, a pojutrze sobota. Ta sobota to wyczekiwane przeze mnie święto Saskiej Kępy! Jako wielbiciel Agnieszki Osieckiej, muszę tam być. Saska to przepiękne miejsce… Miejsce spotkań zwykłych warszawiaków, ale także artystów. Pamiętam jak było rok temu, jak wtedy świętowano tamten dzień. Ten francuski klimat… Tegoroczna edycja zatytułowana została „Piękni dwudziestoletni – lata ‘60”. To oczywiście nawiązanie do książki „Szpetni czterdziestoletni” Agnieszki. Swoją drogą, miałem tę książkę przeczytać, ale oczywiście „zawsze coś”, tak więc już dopisuję „Szpetnych” do listy książek na wakacje… Życzę odpoczynku i pozdrawiam.

PS Szczegóły święta na Francuskiej: http://www.polskieradio.pl/trojka/aktualnosci/?id=51476
PS 2 Aha, po prawej nowa galeria. Choć to tylko część tego, co można zobaczyć w mojej galerii na Picasie. Jutro lub pojutrze pojawią się zdjęcia z Saskiej. Zapraszam. :)

Brak komentarzy: